Ludowość nie ze skansenu

Koncerty, wystawa, warsztaty folklorystyczne i graffiti - to atrakcje organizowanego po raz drugi przez Stowarzyszenie Pracownia Sztuki Żywej Festiwalu Sztuki Zywej.

Rozpoczął się on w piątek, 4 lipca od otwarcia wystawy w Galerii Browarna zatytułowanej "Street Art vs Łowicki Folklor". Zamiast szampana na wernisażu podano kwas chlebowy, żeby było bardziej swojsko. Na wystawę trafiły interpretacje łowickich wycinanek zrealizowane przez twórców z kręgu street art i sztuki współczesnej. Po obejrzeniu wystawy kilkadziesiąt osób za zespołem Lombelico Del Mondo z Sochaczewa przemaszerowało ulicą Zduńską na dziedziniec muzeum. Tutaj o godz. 20:00 rozpoczął się koncert 30-osobowego zespołu grającego na bębnach sambę batucada. Wysłuchało go ponad 100 osób. Część osób przyszła na koncert nie na dzedziniec muzeum a na dziedziniec ŁOK, przyzwyczajona, że to tam odbywają się imprezy organizowane przez Pracownię Sztuki Żywej. Wielu ludzi zajrzało jednak na dziedziniec muzeum za donośnym głosem bębnów.

Drugiego dnia, 6 lipca już na dziedzińcu ŁOK odbywały się od 12:00 warsztaty rękodzielnicze, warsztaty graffiti i szablonu, na które mógł przyjść każdy. - Rzadko przyjmujemy zaproszenia do Łowicza. Nikt tu nie chce uczestniczyć w warsztatach. Dzisiaj też nie ma tłumów - mówiła Marta Kędzierska, garncarka z Michałówka. Wraz z Jackiem Tratkiewiczem prowadzili oni warsztaty z kołem garncarskim. Do stołu licznie podchodziły dzieci, które lepiły miseczki, a swoje wyroby zabierały do domów. Osoby w różnym wieku zasiadały także przy stołach twórców ludowych, ucząc się wycinanki, haftu i rzeźby. Umiejętności swoje prezentowali i przekazywali innym: Marianna Madanowska, hafciarka, Henryka Lus, wycinankarka, Krystyna Czubak oraz Renata i Wojciech Brzozowscy.

- Sztuka tradycyjna z motywami ludowymi jest z roku na rok coraz bardziej popularna. Wcześniej ludzie się jej wstydzili i wybierali nowoczesność. Dziś wiedzą, że jedno z drugim można łączyć - mówiła Marianna Madanowska, która jest autorką pasków, broszek, chust, szali ozdobionych haftem łowickim. W tym roku otrzymała główną nagrodę na konkursie ogólnopolskim Turystyczna Pamiątka z Regionu, organizowanym przez Polską Organizację Turystyczną.

W nagrodę weżmie udział w targach turystycznych w Izraelu w dniach 10-15 sierpnia. Będzie na nich reprezentowała wraz z Grażyną Gładką powiat łowicki i województwo łódzkie. Marianna Madanowska brała udział w Festiwalu Sztuki Żywej już w ubiegłym roku i zaobserwowała wzrost popularności. - Mógłby być chyba jeszcze bardziej nagłośniony - komentuje.

- Interesuję się sztuką i chciałam zdobyć nowe umiejętności. Dzięki tym warsztatom mogłam to zrobić. Panie tłumaczą, jak haftować i wycinać. Dają praktyczne, bardzo przydatne rady. Przyszłam sama, bo koleżanki chyba się wstydziły. Festiwal jest jeszcze chyba za mało popularny - mówi Michalina Jabłońska z Łowicza. Inna z dziewcząt, która zgłębiała tajniki łowickiej papieroplastyki stwierdziła, że Pracownia Sztuki Żywej powinna wyjść z festiwalem do ludzi, np. na Nowy Rynek, a nie chować się w zakamarkach ŁOK, gdzie nikt przez przypadek nie trafi. Centrum Łowicza jest bowiem przepełnione w sobotnie południe ludźmi robiącymi zakupy, nie powinno więc być problemu z frekwencją.

Tradycja i ludowość współgrała w weekend z nowoczesnością. Grafficiarze z Poznania Tomek Gołębiewski i Maciej Jaroszewski ozdabiali ściany dziedzińca inspirując się wzorami i kolorystyką łowickiej wycinanki. Całości dopełniała folkowa muzyka. Po południu na scenie pojawiła się łowicka młodzież śpiewająca łowickie piosenki. Koncertowali Bibi Ribozo and The Banditos, Tau, Restricted Area. Gwiazda wieczoru wystąpiła około godz. 20:00 - był to Wojciech Waglewski z synami: Fiszem i Emade, którzy przedstawili m.in. utwory z nowej, wspólnej płyty, wydanej przed 3 miesiącami, a zatytułowanej "Muzyka męska". Na dziedzińcu ŁOK ustawiona została także ścianka wspinaczkowa i trampolina dla najmłodszych, czyli Extreme Zone Marcina Łąpiesia zaprzyjaźnionego z Pracownią.

Eliza Błaszczyk
(Źródło Nowy Łowiczanin

Tagi:

Komentarze