Europejskie Dni Dziedzictwa

W ubiegłą sobotę i nedzielę, 20 - 21 września, w łowickim muzeum, podobnie jak w wielu innych miastach w Polsce i Europie, odbyły się VI Europejskie Dni Dziedzictwa. Tym razem odbywały się one pod hasłem "Korzenie tradycji - od ojcowizny do ojczyzny, Łowicz prymasowski - Łowicz biskupi".

W tym roku formuła Dni Dziedzictwa była rozrzerzona o część historyczną. Pierwszego dnia odbyła się sesja naukowa na temat roli arcybiskupów w kształtowaniu łowickiej "Małej Ojczyzny". Prelegentami byli prof. Wiesław Jan Wysocki, który mówił o społecznych echach kultu św. Wiktorii, ks. Stanisław Majkut mówił o mecenacie prymasów Polski w świetle zbiorów zachowanych w skarbcu katedralnym, Marek Wojtylak przygotował referat "Księstwo Łowickie - znane i nieznane", a Marzena Kozanecka-Zwierz mówiła o Łowiczu jako mieście, w którym rezydowali biskupi gnieźnieńscy. Wszystkie referaty w tym tygodniu dostępne będą na stronie internetowej Muzeum w Łowiczu.

Pierwszy dzień zakończył się koncertem poetycko-muzycznym, w którym wystąpili Dariusz Jakubowski (aktor), Katarzyna Thomas (sopran) i Aldona Czechak (portatyw - rodzaj średniowiecznych organów - przyp. red.). Przez dwa dni dostępna była bardzo skromna wystawa XVII-wiecznych zabytków z zasobów skarbca bazyliki katedralnej. W sali barokowej muzeum znajdowały się jedynie 4 gabloty, a w nich tacka złocona, srebrna tacka z ampułkami oraz misa abp. Władysława Łubieńskiego, prymasa Polski i cynowe flasze na oleje. Szkoda, że tak mało, bo po zapowiedziach można było spodziewać się więcej. Tak skromną ekspozycję dyr muzeum Marzena Kozanecka-Zwierz tłumaczy tym, że tylko tyle zbiorów udostępniono.

Przypomnieć odznakę "Miłośnik Ziemi Łowickiej"

Drugiego dnia Dni Dziedzictwa pogoda pokrzyżowała plany organizatorów. Z powodu zimna i padającego deszczu zdecydowano o przeniesieniu imprezy z dziedzińca do wnętrza budynku. Po raz pierwszy w gmachu muzeum ustawiono więc stoły kół gospodyń wiejskich i twórców ludowych, PTTK i in.

Zdzisław Kryściak z łowickiego oddziału PTTK mówił, że celem wizyty na imprezie jest m.in. promowanie już nieco zapomnianej odznaki turystycznej Miłośnik Ziemi Łowickiej. Zdobyć ją może każdy miłośnik turystyki, który ma ukończone 7 lat. Wystarczy odbyć pieszo lub rowerem 10 wycieczek z uwzględnieniem takich miejscowości jak Łowicz, Arkadia, Bolimów, Domaniewice, Kiernozia, Kompina, Łyszkowice, Nieborów, Sobota, Sromów, Walewice i Złaków i fakt ten mieć udokumentowany w specjalnej książeczce, pieczątkami instytucji, sklepu lub jakigokolwiek podmiotu działającego w danym miejscu. Drugi warunek to udział w dwóch imprezach organizowanych przez PTTK, jak np. święto roweru, rajd śladem 10 pułku piechoty, czy rajd śladem powstania styczniowego. -Chcemy zachęcić w ten sposób, aby coś w regionie naszym zobaczyć, bo zarówno dorośli łowiczanie, jak i dzieci często są dowodem na to, że "cudze chwalicie, swego nie znacie" - mówi Kryściak.

Z kolei występy odbywały się w holu na I piętrze. W programie imprezy pojawiły się: "Koderki" z Łowicza, "Kalina" z Domaniewic, "Jarzębina" z Zielkowic, "Blichowiacy" z Łowicza. Między występami odbyła się promocja piłki księżackiej - piłki nożnej z łowicką wycinanką, produktu reklamowego łowickiego starostwa oraz promocja płyty wydanej ostatnio przez Łowicki Ośrodek Kultury "A zagrajta muzykanty...".

Pomidorówka w sali wystaw

Na tejże "scenie" wręczono nagrody uczestnikom konkursu na najciekawsze stoisko z potrawami regionalnymi, w którym jurorzy przyznali dwa miejsca I i dwa II. Nagrodami były kupony na zakupy AGD o wartości 400 i 300 zł. Zwycięzcami konkursu zostały więc stoiska przygotowane przez Gminne Rady Kół Gospodyń Wiejskich w Kocierzewie oraz w Chąśnie. Miejsca II zajęły stoiska KGW z Nieborowa i z Zielkowic. Gospodynie z Nieborowa częstowały jurorów grochówką, pierogami z kapustą i mięsem, nalewką z aronii, ciastami i innymi przysmakami. Koło z Zielkowic gotowało aż 3 zupy: grochówkę, barszcz biały i barszcz chrzanowy, a na drugie danie kapustę z grochem i pyzy. Na stoisku uwagę zwracały dwie nazwy: woda Bzury (alkohol wlasnej produkcji z nazwą podsuniętą przez Kaszubów, którzy tak nazwali podłowicki wyrób) oraz fale Bzury - dwukulorowe ciasto z owocami i kremem, które znane jest jako fale Dunaju, jednak gospodynie uznały, że zmiana nazwy jest uzasadniona.

Na stoisku KGW Chąśno poza zupą pomidorową, można było skosztować pierogi z kapustą i grzybami, pierogi z serem, ale też placki ziemniaczane. Gospodynie z Kocierzewa tym razem postawiły na klasykę: rosół z makaronem własnego wyrobu, mięsko z rosołu w sosie śmietanowym podane z ziemniakami, a na deser kisiel gotowany na kompocie jabłkowym. Słowem - same pyszności.

Warto się pokazać

Pomimo kiepskiej pogody, na VI Dniach Dziedzictwa Kulturowego nie zabrakło twórców ludowych. Łowicka hafciarka Zofia Czubak miała nawet ze sobą 40-letnią maszynę Łucznik, na której pokazywała technikę haftu. Był też pokaz wycinankarski na stoisku Grażyny Gładkiej. Poza haftem i wycinankami były też stoiska z rzeźbą ludową Adama Głuszka i Elżbiety Świderek, gliniane garnki od Konopczyńskich z Bolimowa, ręcznie malowane szklane bombki i serduszka, wydmuszki Barbary Frątczak.

Wśród tych prac wciąż pojawia się coś nowego. Na przykład na jajkach Barbary Frątczak koleżanki twórczynie zauważyły nowe elementy - aniołka, łowiczankę i czarownicę - wykonane metodą haftu krzyżykowego. - Teraz to jest moja praca, więc podchodzę do tego jak do obowiązku, jednak staram się, aby sprawiało mi to przyjemność, aby zrobić coś nowego - mówi pani Frątczak w rozmowie z NŁ.

- Zawsze na tego typu spotkaniach można podpatrzeć coś nowego, co może się przydać - mówi Zofia Czubak, która haftem zajmuje się od 20 lat. - Na codzień każdy z nas pracuje w domu, więc też warto czasem się od tego oderwać i spotkać na tego typu imprezach.

Nowe wzory pojawiły się też na wyrobach garncarzy z Bolimowa, są to łowickie koguciki, inspirowane motywem z wycinanki. - Jeździmy na Dni Dziedzictwa także do Płocka i Żyrardowa, bo jesteśmy zainteresowani kontynuowaniem tej tradycji, tym bardziej, że kiedyś w Bolimowie było 20 warsztatów garncarskich, a teraz został tyko jeden, a w Łowiczu od dawna nie ma żadnego - mówi Dorota Konopczyńska-Aftewicz.

Mirosława Wolska-Kobierecka
(Źródło Nowy Łowiczanin

Tagi:

Komentarze